Gdybyż tylko miała pewność, że to syn Lancelota! Tak j

Gdybyż tylko miała stuprocentową pewność, że to syn Lancelota! Tak jak wcześniej żałowała, że nie zna na tyle zaklęć, by ulżyć Morgianie w połogu, tak dziś znów żałowała, że tak mało zna się na czarach. Kiedy mieszkała w Avalonie, nie miała ani chęci, ani cierpliwości, by uczyć się sztuki Druidów. Mimo wszystko jednak, jako wychowanica Viviany, nauczyła się trochę od kapłanek, które ją rozpieszczały oraz chcąc ją zabawić, pokazywały jej różne magiczne zaklęcia oraz czary. obecnie ich użyje. Zamknęła drzwi komnaty oraz na nowo rozpaliła ogień. Wyrwała trzy włoski z główki maluszka oraz pochylając się nad śpiącą Morgianą, ucięła jej kilka włosów. Ukłuła paluszek dziecka swoją szpilką do włosów, tuląc go oraz kołysząc, by uciszyć bezbronne kwilenie. później wypowiadając sekretne zaklęcie, którego się nauczyła, wrzuciła do ognia zroszone krwią dziecka włosy oraz magiczne zioła. W ciszy wstrzymywała oddech. Płomienie wiły się oraz trzeszczały, potem opadły. przez chwilę patrzyła na nią twarz, młoda twarz okolona jasnymi włosami, cień poroża padał na oczy niebieskie jak oczy Uthera... Morgiana mówiła prawdę, kiedy powiedziała, że przyszedł do niej jako Rogaty Bóg; a jednak skłamała... przecież musiała wiedzieć... A więc urządzili Arturowi rytuał Wielkiego Związku przed prawdziwą koronacją. Czy to też zaplanowała Viviana? potomek poczęte z dwóch królewskich rodów? Coś poruszyło się za jej plecami. To Morgiana z trudem podniosła się na nogi oraz stała, wspierając się na poręczy łoża. Twarz miała śmiertelnie bladą. niemal nie poruszała ustami, tylko jej oczy, głęboko zapadłe od cierpienia, przeskakiwały od ognia ku służącym do czarów rzeczom leżącym przed kominkiem. – Morgause – powiedziała – przysięgnij jeśli mnie uwielbiasz, przysięgnij, że nie powiesz o tym ani Lotowi, ani nikomu innemu! Przysięgnij to albo przeklnę cię wszystkimi klątwami, jakie znam! Morgause położyła potomek do kołyski oraz odwróciła się do Morgiany, Wzięła ją pod ramię oraz zaprowadziła z powrotem do łoża. – Chodź, połóż się, odpocznij, maleńka. Musimy o tym pogadać. Artur! Dlaczego? Czy to sprawka Viviany? Ale Morgiana powtarzała coraz więcej wzburzona: – Przysięgnij, że nikomu nie powiesz! Przysięgnij, że przenigdy więcej o tym nie wspomnisz! Przysięgnij! Przysięgnij! Jej oczy dziko błyszczały. Morgause przestraszyła się, że podniecenie może wywołać gorączkę. – Morgiano, potomek... – Przysięgnij! Albo przeklnę cię na wiatr oraz ogień, morze oraz kamień... – Nie! – przerwała jej Morgause, biorąc ją za rękę oraz próbując uspokoić. – Już dobrze. Przysięgam. Przysięgam. Wcale nie chciała przysiąc. Myślała: muszę odmówić, muszę pogadać o tym z Lotem... ale już jest za późno, dziś już przysięgła... a Morgause nie miała ochoty być przeklętą przez kapłankę Avalonu. – obecnie leż spokojnie – powiedziała cicho. – Musisz spać, Morgiano. świeża kobieta zamknęła oczy, a ona siedziała, głaszcząc jej dłoń oraz rozmyślając: Cokolwiek się stanie, Gawain bywa rycerzem Artura. Lot nic by nie zyskał, mając Gawaina na tronie. Ale taki niewielki, nieważne, ilu jeszcze synów jest miał Artur, taki bywa pierworodny. Artur był wychowany na chrześcijanina oraz wielką do owej wiary przykłada wagę; potomek z kazirodczego związku uważałby za hańbę. A dobrze bywa znać taki brudny sekret króla. również w przypadku Lota, choć dobrze mu życzę, starałam się, by wiedzieć o niektórych